Kamera termowizyjna FLIR C5 - zawsze możesz mieć ją ze sobą

Autor: Conrad.pl, 08.12.2022

Kamera o wadze 25 kg, nieco lżejszy oscyloskop i piętnastokilogramowy statyw, agregat na 220 V i dziesięciolitrowy pojemnik z ciekłym azotem - tak mogło pod koniec lat 60. wyglądać wyposażenie technika zajmującego się termowizją. Dziś jest to trudne do wyobrażenia! Zwłaszcza że obecne urządzenia, w przeciwieństwie do prehistorycznego modelu 661, ważą zaledwie kilkadziesiąt gramów jako dodatek do smartfona. Jeśli nie są już bezpośrednio jego częścią.

Mała i bezprzewodowa kamera jak telefon

Obecnie na rynku dostępne są kamery termowizyjne różnego typu i zastosowania. Do wyboru mamy kosztowne urządzenia przeznaczone do profesjonalnego wykorzystania w środowisku przemysłowym oraz mniejsze modele, które zawsze można mieć przy sobie. Podczas normalnej pracy i zwykłej kontroli często wystarczą znacznie tańsze przyrządy, które ponadto wygodnie zmieszczą się w kieszeni. Jeśli nie chcesz iść na kompromis dotyczący czujników podczerwieni lub przesyłania wyników bezpośrednio na urządzenie mobilne, w takim przypadku sięgnij po pełnowartościowe urządzenie z ekranem dotykowym, takie jak wielofunkcyjne kamery termowizyjne FLIR serii Cx.

Smartfon czy nawet tablet z pewnością nie jest tu wymogiem. Jeśli jednak zdecydujemy się skorzystać z dostępnych w kompaktowej kamerze termowizyjnej interfejsów bezprzewodowych Wi-Fi lub Bluetooth®, to otworzy się przed nami droga do rozwiązań opartych na chmurze. Będziemy mogli przesyłać, sortować i oczywiście tworzyć kopie zapasowe zdjęć. Wyniki swojej pracy można ponadto natychmiast przekazywać kolegom albo klientom. Urządzenie pozwala również tworzyć profesjonalną dokumentację zaistniałych problemów i wymaganych napraw. 

Kamera termowizyjna C5 sporo wytrzyma 

Małą kamerę termowizyjną C5 w czarnym kolorze bez jakichkolwiek elementów designerskich zamocujemy na statywie, a podczas przenoszenia można użyć dołączonego paska na rękę. W większości przypadków jednak urządzenie opatrzone logo FLIR i tak wyląduje gdzieś w kieszeni, do czego zostało stworzone. 

Przyrząd o solidnej konstrukcji ma na całym obwodzie gumową ochronę, więc nie trzeba się martwić o łatwe uszkodzenie, a nawet upadek na ziemię. Producent chwali się też stopniem ochrony IP54 i możliwością pracy w środowisku o temperaturze otoczenia już od -10 °C. Po zmroku lub w gorszych warunkach oświetleniowych docenimy też wbudowaną latarkę o dostatecznie silnym świetle i płynnym przejściem między obydwoma stanami roboczymi. Dla niektórych na pewno drobny detal, ale efektowny.

Stworzona do obsługi dotykowej

Dzięki wpuszczonemu ekranowi szybko reagującemu na polecenia, nie ma potrzeby stosowania wielu dodatkowych przycisków. Znajdziemy tylko dwa mechaniczne przyciski do obsługi kamery termowizyjnej C5. Pierwszy służy do włączania i wyłączania urządzenia, a drugi, podłużny i nieco wystający nad powierzchnię przyrządu pomiarowego, do sporządzania zdjęć. Zwłaszcza w przypadku pierwszego przycisku trzeba nacisnąć go z nieco większą siłą. Dzięki temu nie grozi nam przypadkowe włączenie kieszonkowej kamery termowizyjnej.

Nie daj się jednak zwieść, sam wyświetlacz z funkcją automatycznego obracania ma przekątną tylko 3,5 cala. Wizualnie natomiast jest on dodatkowo poszerzony o obszar z trzema podświetlanymi przyciskami dotykowymi, podobnie jak w telefonach. Znajdujące się tutaj trzy elementy sterujące, błyskawicznie aktywują podgląd na żywo, umożliwiają dostęp do galerii, a także obsługują rozbudowaną konfigurację systemu. Pozostaje tylko wspomnieć o złączu USB-C umieszczonym na lewym boku urządzenia pomiarowego, a także o nieco wystającym obiektywie bez własnej zaślepki z oboma sensorami. Dlatego kamera termowizyjna FLIR może się przechylać po położeniu na stole, ale jej środek ciężkości zawsze zapewnia niezawodny powrót do pozycji poziomej. Jednak podczas przenoszenia jej w dłoniach, trzeba będzie samemu znaleźć odpowiednie miejsce do trzymania.

Łatwa obsługa i możliwość tworzenia notatek

Oferta techniki pomiarowej od firmy FLIR, która ma doświadczenie w branży już od 1978 roku, jest naprawdę szeroka. Producent zawsze zwraca uwagę na wygodę użytkowania swoich urządzeń i rozmiary, tak aby mogły pomieścić się w walizce narzędziowej. Warto jednak pamiętać, że w wielu przypadkach sprawdzi się kompaktowa kamera termowizyjna, która może teraz towarzyszyć swojemu właścicielowi zawsze i wszędzie.

Model C5 punktuje również dzięki prostej obsłudze, a także łatwej do zrozumienia instrukcji obsługi, która w razie wątpliwości wszystko jasno wyjaśnia. Wśród ponad dwudziestu języków, którymi posługuje się urządzenie, znajdziemy również nasz ojczysty. Możemy również użyć przycisków, aby napisać swoje dodatkowe notatki po zapisaniu zdjęć.

MSX - obraz w obrazie

Wielkość dotykowego panelu jest w zupełności wystarczająca dla sensownej pracy z kieszonkowym urządzeniem C5. System reaguje szybko, stale uruchamiane kalibracje nie wymagają zbyt długiego oczekiwania, a wszystkie ważne informacje docierają do użytkownika wyraźnie nawet w bezpośrednim świetle słonecznym. W pomieszczeniu, dzięki suwakowi, wystarczy obniżyć jasność, by duży ekran w żaden sposób nie oślepiał.

Dostęp do menu trybu obrazu, narzędzi pomiarowych, palet kolorów i skali temperatury, zarówno automatycznej, jak i ręcznej, można uzyskać zawsze za pomocą przycisku w prawym dolnym rogu. Pokrywanie obrazów w podczerwieni ze zdjęciami wykonanymi konwencjonalnym aparatem, jest naprawdę interesujące w trybie z chronioną technologią MSX (Multi-Spectral Dynamic Imaging). Kamery termowizyjne być może nie powinny być nawet sprzedawane bez tej przydatnej funkcji podświetlania konturów. W każdym razie FLIR może oddzielić oba tryby od siebie lub dalej sprytnie połączyć je jako obraz w obrazie. Oczywiście można też wyłączyć aparat cyfrowy 5 MPx. 

Nie tylko wyniki, ale również wrażenie

Poczucie luksusu jest z pewnością właściwe, ponieważ FLIR rozpieszcza użytkowników od pierwszego rozpakowania ich nowej kamery termowizyjnej. Operator otrzymuje krótką instrukcję obsługi, certyfikat o przeprowadzonej kalibracji, nie brakuje też klucza licencyjnego, który pozwala na wypróbowanie oprogramowania Thermal Studio przez trzy miesiące. Dodatkowo ze zdjęcia uśmiecha się sam dyrektor generalny, który zaprasza wszystkich techników do przekazywania informacji zwrotnych bezpośrednio na jego maila. 

We wzorowym pudełku godnym telefonu premium, oprócz paska do noszenia, znajdziemy też praktyczny futerał z delikatną wyściółką, w którym odporna kieszonkowa kamera C5 doskonale się prezentuje. Może przydać się w ciężkich warunkach pracy, dzięki kilku opcjom mocowania. Wbudowany akumulator jest ładowany za pomocą dołączonego kabla USB, na przykład z ładowarki urządzenia mobilnego. Szkoda tylko, że w systemie brakuje jakiejkolwiek diody powiadamiającej o konieczności uzupełnienia energii. Nawet podczas normalnej pracy nie mamy stałej informacji o pozostałej pojemności baterii. Co prawda dotknięcie w dowolnym miejscu na wyświetlacz spowoduje na krótko pojawienie się ikony baterii, dopiero w rozwijanym menu docieramy do informacji liczbowej. Przynajmniej liczby procentowe nie zasłaniają nam trwale widoku, w przeciwieństwie do ciągle wyświetlanego logo FLIR.

Zbadaj, udokumentuj i udostępniaj

Pomiar temperatury jest jednym z najbardziej podstawowych zadań, niezależnie od tego, czy badasz pojedynczy punkt, czy używasz matrycy punktowej 160 × 120 z ponad 19 000 pikselami do pomiarów w podczerwieni. Solidna kamera termowizyjna FLIR C5 wyposażona jest w obiektyw zmiennoogniskowy, który dodatkowo uwydatnia wszystko poprzez jednoczesną aktywność w widzialnej części widma. Tutaj producent obiecuje zakres temperatur od -20 °C do +400 °C, kąt widzenia FOV 54° × 42° i dokładność odpowiednio ±3 °C i ±3 %. Ma też w ofercie niższy model, C3-X, który pod wieloma względami przypomina wersję C5, jednak rejestruje nieco mniej detali.

Ludzie czasem twierdzą, że sprzęt FLIR produkowany w Tallinie w Estonii, potrafi odbierać otaczający go świat tylko w kolorach "polarnego lodu". Kamera termowizyjna C5 szybko pozbawi Cię tego błędnego przekonania, dzięki sześciu różnym paletom, jednocześnie ułatwiając analizę każdego obrazu. Umieszcza je w szerszym kontekście i oferuje widoki, do których nasz wzrok nie został już zaprojektowany. Mówi się, że czego oko nie widzi, tego serce nie żal. Jeśli jednak zbagatelizujemy pierwsze sygnały ostrzegawcze widoczne w podczerwieni, nawet pozornie mała rzecz może pewnego dnia wymknąć się spod kontroli.